W polskich zakładach przemysłowych dzieje się cicha rewolucja. Coraz częściej obok ludzi pojawiają się roboty, a wiele procesów produkcyjnych staje się w pełni zautomatyzowanych. Czy robotyzacja przemysłu w Polsce to odpowiedź na realne potrzeby gospodarki, czy może zagrożenie dla milionów miejsc pracy?
Polskie firmy inwestują w roboty. Co je do tego zmusza?
Nie tylko największe koncerny decydują się na automatyzację. Również małe i średnie przedsiębiorstwa szukają rozwiązań, które pozwolą im utrzymać produkcję i konkurować na rynku. Kluczowe są trzy czynniki:
1. Braki kadrowe. Z danych GUS wynika, że wiele sektorów przemysłowych boryka się z niedoborem wykwalifikowanych pracowników. Szczególnie dotyczy to przemysłu ciężkiego, logistyki i przetwórstwa spożywczego.
2. Stabilność procesów. Roboty nie biorą zwolnień, nie popełniają błędów wynikających ze zmęczenia, działają 24/7. W dobie niepewności geopolitycznej i zakłóceń łańcuchów dostaw, stabilna produkcja staje się kluczowa.
3. Presja kosztowa. Automatyzacja, mimo wysokich kosztów początkowych, pozwala z czasem ograniczyć straty surowcowe, reklamacje i przestoje.
„Kryzysy ostatnich lat przyspieszyły decyzje automatyzacyjne w przemyśle o kilka lat” – raport McKinsey 2023
Gdzie w Polsce już pracują roboty?
Robotyzacja i automatyzacja nie jest już domeną wizjonerskich firm z Doliny Krzemowej. W Polsce działa coraz więcej zakładów, w których roboty stanowią codzienność:
- Stellantis, Mercedes, Volkswagen – branża automotive, spawalnie i lakiernie w pełni zautomatyzowane
- Amica, LG, Samsung – AGD i elektronika
- Maspex, Żywiec, InPost – przemysł spożywczy i logistyka
Przykład: w fabryce Mercedesa w Jaworze działa ok. 700 robotów przemysłowych. Pomimo wysokiego stopnia automatyzacji, zakład utrzymuje stabilne zatrudnienie.
Czy robotyzacja przemysłu zawsze oznacza zwolnienia?
Nie. Choć wiele osób kojarzy robotyzację przemysłu z redukcją zatrudnienia, praktyka pokazuje coś innego.
Model współpracy człowiek + robot (HRC) staje się coraz bardziej popularny, zwłaszcza w nowoczesnych zakładach przemysłowych. Maszyny przejmują zadania powtarzalne, ciężkie fizycznie lub niebezpieczne, a ludzie skupiają się na nadzorze, analizie danych, konserwacji i usprawnianiu procesów. Przykładem mogą być coboty – roboty współpracujące, które nie zastępują, lecz wspomagają pracowników na liniach montażowych.
„W firmach produkcyjnych 1 robot tworzy średnio 1,6 miejsca pracy wspierającej” – Forum Automatyki 2024
Automatyzacja niekoniecznie oznacza mniej pracy, lecz pracę innego rodzaju. Wraz z robotyzacją pojawiają się nowe specjalizacje: operatorzy cobotów, technicy automatyki przemysłowej, programiści linii produkcyjnych, analitycy danych produkcyjnych czy specjaliści ds. cyberbezpieczeństwa w przemyśle. W wielu firmach zatrudnienie pozostaje stabilne lub wręcz rośnie – pod warunkiem, że za transformacją technologiczną idzie też transformacja kompetencyjna.
Polska a Europa: czy naprawdę automatyzujemy szybciej?
Wiele nagłówków sugeruje, że Polska bije rekordy robotyzacji. Faktycznie, w 2021 r. liczba nowo zainstalowanych robotów wzrosła o 56%. Ale to efekt niskiej bazy.
Z danych IFR wynika:
- Polska: 62 roboty na 10 tys. pracowników w przemyśle
- Czechy: 162
- Niemcy: ponad 350
Problemem pozostają braki w edukacji technicznej, infrastruktura i brak państwowej strategii rozwoju robotyzacji.
Ryzyko dla rynku pracy: kto może stracić?
Zagrożone są przede wszystkim zawody o wysokim poziomie rutyny, niewielkiej potrzebie kreatywności oraz niskich wymaganiach kwalifikacyjnych. Najczęściej wymienia się:
- operatorów maszyn i urządzeń,
- pakowaczy,
- magazynierów,
- pracowników prostych linii montażowych,
- kasjerów,
- pracowników call center,
- kierowców (w przyszłości – w związku z rozwojem autonomicznych systemów transportowych).
Według raportu GUS w województwie łódzkim aż 72% osób pracuje w zawodach podatnych na automatyzację. To najwyższy wskaźnik w Polsce. Oznacza to, że automatyzacja może szczególnie mocno dotknąć regiony o słabszym uprzemysłowieniu lub gorszym dostępie do edukacji technicznej. Ryzyko nie dotyczy więc tylko jednostek – ma także wyraźny wymiar terytorialny i społeczny.
Badania Instytutu Badań Strukturalnych (IBS) wskazują również, że w Polsce to kobiety są relatywnie bardziej narażone na utratę pracy z powodu automatyzacji, ponieważ częściej wykonują prace biurowe, administracyjne lub pomocnicze. Co więcej, automatyzacja może pogłębiać istniejące nierówności – osoby o niższym poziomie wykształcenia, w średnim wieku, z mniejszych miejscowości, bez dostępu do programów przekwalifikowania, są znacznie mniej mobilne na rynku pracy i częściej opuszczają go całkowicie.
Co można zrobić, by robotyzacja nie równała się bezrobociu?
1. Reskilling. Potrzebne są masowe inwestycje w przekwalifikowanie pracowników, zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym. W Niemczech działa federalny program Weiterbildungsförderung, który finansuje kursy i szkolenia dla osób tracących pracę wskutek zmian technologicznych. Dania oferuje tzw. „flexicurity” – elastyczność zatrudnienia połączoną z aktywną pomocą w zmianie kwalifikacji.
2. Edukacja techniczna. Kształcenie techników automatyki, mechatroników i programistów PLC powinno być obecne już na poziomie szkół średnich i branżowych. W Polsce coraz więcej szkół zawodowych współpracuje z lokalnymi firmami, ale nadal brakuje skoordynowanego, ogólnokrajowego systemu kształcenia w nowych technologiach. Przykładem może być Finlandia, gdzie edukacja techniczna jest zintegrowana z rynkiem pracy i obejmuje m.in. praktyki u pracodawców oraz ciągłe doszkalanie nauczycieli.
3. Współpraca państwo–przemysł. Estonia czy Korea Południowa wdrożyły skuteczne modele kooperacji, w których państwo wspiera inwestycje firm w automatyzację, pod warunkiem zapewnienia pracownikom szkoleń. W Estonii działają ulgi podatkowe dla firm szkolących załogę w nowych technologiach. W Korei – specjalne ośrodki edukacyjne prowadzone we współpracy z dużymi koncernami technologicznymi. W Polsce brakuje takich mechanizmów systemowych – istnieją programy pilotażowe, ale nie funkcjonuje żadna ogólnopolska strategia transformacji kompetencyjnej.
„Kraje, które zrobotyzowały produkcję, nie zawsze mają wyższe bezrobocie. Kluczowe są inwestycje w ludzi.” – OECD 2024
Robotyzacja przemysłu w Polsce to nie opcja. To pytanie o jakość zmian.
Robotyzacja przemysłu w Polsce postępuje i będzie postępować dalej. To nieuniknione. Pytanie nie brzmi już: „czy”, tylko „jak”. Jeśli zostawi się ludzi samych sobie, automatyzacja stanie się społecznym problemem. Jeśli jednak firmy i państwo będą inwestować w kompetencje, powstanie nowy model pracy: bardziej wydajny, bezpieczny i zrównoważony. Robot nie musi oznaczać końca pracy. Może być jej nowym początkiem.